niedziela, 30 lipca 2017

DAGU Rover 5... kupiłem sobie podwozie robota.

Podwozie gąsienicowe Rover 5, produkuje Dagu Electronics.
Jest to wykonana z tworzywa sztucznego (a szkoda, że nie z metalu) platforma robota z gąsienicami, które pozwalają przejechać przez wiele typów powierzchni i nierównego terenu, nawet piasku i lekkiego błota.
Poniżej na zdjęciu widać niezbyt oszałamiającej urody opakowanie i podwozie po wstępnym demontażu oraz oględzinach - co i gdzie ewentualnie poprawię.
Do uruchomienia platformy potrzeba niewiele: jakikolwiek sterownik robota lub sterownik silnika, aby napędzić dwa lub cztery (zależy od wersji) wbudowane silniki prądu stałego, zasilane z baterii lub akumulatorów umieszczonych  w dołączonym koszyku akumulatorów 6x AA.
Do montażu podwozia dołączono mały śrubokręt krzyżowy i klucz imbusowy.



Podwozie wyposażone jest w wytrzymały, (hmmm z tą wytrzymałością to bym nie przesadzał) biały, plastikowy korpus w postaci jakby skrzynki, w której znajdują się: uchwyt na baterie i dodatkową elektronikę.
Podwozie posiada dwa lub cztery (zależy od wersji) stosunkowo mocne silniki z przekładnią 86,8:1.
Są one wystarczająco wytrzymałe, aby podnieść ciężar podwozia i umożliwić osiągnięcie prędkości 10 cali / s (25 cm / s - całkiem żwawo prawda ? :) ).


Oferowane są dwie wersje Rovera5: z i bez enkoderów "kwadraturowych" - (nie wiem czy dobrze to przetłumaczyłem - za słabo znam angielski). Nie to co moi dawni koledzy pracujący w międzynarodowych top firmach...
Enkodery zapewniają rozdzielczość 1000 (tysiąca) zliczeń na trzy obroty koła, lub 333.33 CPR (licząc narastające i opadające krawędzie na obu kanałach enkodera).


Jak zachwala nam swój produkt producent: unikalną cechą tego podwozia jest możliwość regulacji jego wysokości - a tym samym luzu gąsienic - poprzez zmianę kątów, pod jakimi są zamocowane przekładnie z silnikami w korpusie. Właściwie jednak to szybko można dojść do wniosku, że tylko 2 - 3 położenia nadają się do jazdy, bo przy innych gąsienice są albo za bardzo naprężone, albo po prostu za luźne:) - no chyba że ktoś zamieni rolki gąsienic na pełne koła w swoim projekcie. 
Pozycję przekładni zębatych w korpusie utrzymują specjalnie zaprojektowane zęby.
Umożliwia to regulację w odstępach co 5° przez odkręcenie metalowego uchwytu w obudowie, zdjęcie skrzyni z przekładnią i założenie jej pod innym kątem (ale jak już wspomniałem za wielkiej możliwości manewru nie ma). Gąsienice są wykonane z dosyć solidnej gumy, niemniej zapewniają wystarczające naprężenie tylko z kilkoma kątami położeń przekładni (wspomniałem powyżej). Mimo to wysokość podwozia może zmieniać się o prawie 1,5 "(3,8 cm).

Poniżej przedstawiam kilka danych technicznych:
Plastikowy korpus (ja wolałbym metalowy);
W zestawie dołączony koszyk na 6 akumulatorów AA;
Dwa lub cztery szczotkowane silniki prądu stałego o poborze 210 mA (jałowo) i 2.4 (zwarcie) przy 7,2 V;
Maksymalna prędkość 10 w / s (25 cm / s) przy 7,2 V;
Możliwość skalowania nachylenia ograniczona jedynie tarciem;
Wysokość i luz gąsienic można zmieniać przez dostosowanie kąta przekładni;
Wersja z enkoderami posiada dwa enkodery kwadraturowe CPR (jeden dla kazdego koła/przekładni);
Wymiary:(24.5 × 22.5 × 7.5 cm) w domyślnej konfiguracji;
Waga: ok 1,6 kg;
A co z tego zrobię: a bo ja wiem? Na razie pracuję nad wzmocnieniem konstrukcji , bo wszystko poskręcano jedynie prostymi samo gwintującymi się wkrętami i po prostu wszystkie te plastiki się ruszają.
Wszystko zamierzam powiercić na wylot i złożyć na porządnych stalowych śrubach imbusowych M3 i M2.
Poniżej link do filmu na YT, na którym prezentuję podwozie.

Kolumny STX MX-140 tyle że DIY - bejcowanie i lakierowanie.

Dawno już nie odkurzałem tego bloga - zarosło się tłuszczem, dziadostwem i pajęczynami. Poza tym jednak jestem leniwy i w tak zwanym międzyczasie pojawiło się parę nowych projektów podróżniczo wycieczkowych i nie było czasu na siedzenie tutaj i klepanie w klawiaturę.
Ja w ogóle zastanawiam się czy przypadkiem nie minąłem się z powołaniem i nie powinienem robić w życiu czegoś innego, no ale nie chcę się tu dalej nad tym rozwodzić - jest jak jest.
Malowanie - przygotowałem do tego celu bejcę wodną w kolorze "dąb rustikal" oraz lakier nitro bezbarwny w jak największym rozcieńczeniu - tak rozcieńczony, że leje się nieomal jak woda, plus oczywiście rozpuszczalnik i odpowiednie pędzle.
Tylko tak bowiem uzyskamy zadowalający efekt lakierowania forniru.
Nie wiem jak to robią inni - ja to robię tak - bo tak mnie poinstruowali starzy stolarze, że tylko taką metodą uzyskam zadawalający efekt.
Pędzle, których używałem do bejcowania to pędzel z włosiem z tworzywa sztucznego a do lakieru nitro, tradycyjny pędzel z włosia naturalnego.
Pędzle należy najpierw "dotrzeć" na kawałku papieru ściernego o ziarnistości, a tak ze 120 - 150, żeby słabo trzymające się włoski zostały usunięte z pędzla a potem nie psuły nam lakieru.
Jak to zrobić? Ano - papier ścierny kładziemy na twardym podłożu i lekko dociskając pędzel wykonujemy nim okrężne ruchy jak po ósemce, po papierze ściernym przez około minutę. Niechciane włoski z włosia pędzla szybko zostaną usunięte a problem z włosami na lakierowanej powierzchni zminimalizowany:)
Niektórzy starzy fachowcy powiadają, iż włosie pędzla powinno być zwilżone w wodzie na dobę przed malowaniem, aczkolwiek jak tego nie robiłem i nie wiem czy to akurat dałoby rezultat przy bejcowaniu pędzlem z włosia z tworzywa sztucznego.
Bejcowanie jak i lakierowanie przeprowadzamy tak jak pokazano na zdjęciach poniżej, niewielką ilość bejcy/lakieru nabieramy na włosie pędzla i nakładamy jak najdłuższymi pociągnięciami pędzla.
Oczywiście najpierw kładziemy bejcę - tyle warstw ile potrzeba aby uzyskać pożądany odcień:)
Reszta jak wiadomo to już kwestia zdolności manualnych i umiejętności prowadzenia pędzla.
Owszem, można też wykonać to metodą natryskową i mieć lakier idealny, ale ja pistoletu do malowania nie mam.
Poniżej kilka fotografii z pracy.








Na koniec wypada dodać, że nieocenioną pomocą przy lakierowaniu służyła moja żona. Kobiety jednak mają lepszą percepcję w zakresie doboru kolorów oraz przy wykonywaniu takich czynności jak delikatne i precyzyjne lakierowanie :)
Reszta to już tylko konfekcjonowanie zakładanie zwrotnic i głośników, montaż nóżek i podłączenie do wzmacniacza.
Jako że użyłem standardowych głośników oferowanych przez STX'a z montażem nie było żadnego problemu.
Jedynie w układzie zwrotnic wymieniłem kondensatory na nieco zacniejsze AUDYN MCap:)

W ogóle polecam te kolumny, jako zestaw do zmontowania samemu dla średnio zaawansowanych melomanów.
Co do ich dźwięku to jest wiele recenzji opisujących te kolumny, mniej lub bardziej trafionych. Dla mnie przede wszystkim grają one niezwykle wyraźnie i przestrzennie, znakomicie wypełniają mój mały pokój w którym pracuję na co dzień. Dodatkowo w połączeniu ze wzmacniaczem Haiku Audio tworzą wręcz idealne połączenie, jak dla mnie oczywiście:) Nie ma mowy o żadnej płytkości czy przesterowaniu dźwięku.
I taki to był typ projektu.
Pozdrawiam.