niedziela, 1 grudnia 2013

Termometr z wyświetlacza VFD Futaba na dłuugi zimowy wieczór.

Dawno dawno temu a może i dłużyyy... od znajomego elektronika mającego na koncie wiele ciekawych projektów otrzymałem w prezencie ciekawy wyświetlacz VFD: M202MD12BA, który świeci piękną zielonkawo - turkusową barwą. Kolega ów zaproponował, abym zbudował sobie na bazie tego wyświetlacza termometr:
... I na tym się skończyło... to było jakieś cztery pięć lat temu a w międzyczasie wyświetlacz leżakował sobie spokojnie oczekując na swoją kolej, aż w ostatnie wakacje doczekała się realizacji w pamięci komputera płytka PCB.
Przeto, że w oryginalnej wersji projekt zbudowany był na płytce uniwersalnej, postanowiłem dorobić do niego porządną płytkę PCB wykonaną metodą termotransferu... i znowu przestój spowodowany innymi obowiązkami.
I tak w końcu, ostatnimi czasy z powodu przerwy w innych pracach spowodowaną fatalną aurą i przenikającym zimnem oraz zapaleniem okołowierzchołkowym tkanki zęba (potworny ból) :<, postanowiłem zająć się czymś nieco spokojniejszym i wrócić do odłożonego "ad acta" wyświetlacza Futaba:)

Ponieważ metoda termotransferowego wykonywania płytek PCB szeroko jest znana i została omówiona na innych forach i blogach nie będę w tym miejscu chwalił się moją mizerną wiedzą i przejdę od razu do rzeczy.

Termometr jest oparty o popularny mikrokontroler Attiny2313, taktowany z zewnątrz rezonatorem 8MHz, moduł zasilacza to absolutna klasyka czyli scalony stabilizator rodziny LM7505 plus kilka elementów dyskretnych. Sekcja pomiaru temperatury pracuje w oparciu o scalone "termometry" Dallas albo Maxim (nie pamiętam dokładnie) DS18B20, mierzące temperaturę w dwóch niezależnych punktach i komunikujące się poprzez popularną magistralę 1-Wire. I tu mała uwaga:

Projekt należy do jego Właściciela (strona internetowa podana powyżej), zatem wszystkie niezbędne informacje możecie odnaleźć, uzyskać na stronie autora projektu. Ja podałem jedynie jedną z wielu propozycji, możliwości zmodyfikowania sobie takiego urządzenia we własnym zakresie, poprzez umieszczenie tego wszystkiego ładnie na laminacie (o ile posiadacie odpowiedni display VFD oraz smykałkę do robienia płytek :) )

Jak pisałem powyżej na pierwszy rzut zabrałem się za schemat czyli po prostu za jego solidne przerysowanie w programie CAD do projektowania tego typu rzeczy. Program, którego użyłem to EAGLE, bo tak mi się wymyśliło aby jeszcze na stare lata nauczyć się czegoś pożytecznego. :)
W stosunku do oryginalnego projektu, który jak już pisałem, można znaleźć tutaj:
wprowadziłem niewielkie zmiany mające na celu ułatwienie ot chociażby zaprogramowania urządzenia bez konieczności wyjmowania chipa z podstawki. To taki ukłon w stronę tych, którzy nie posiadają odpowiedniego programatora, wyposażonego w podstawki do projektowania. Poza tym dążyłem aby w moim projekcie PCB do termometru, montaż odbywał się tylko po jednej stronie tejże płytki, oraz aby elementy były dosyć rozłożyście rozmieszczone na PCB.
Rozumiem, że zaraz znajdą się krytykanci, twierdzący, ze można było inaczej, że mniejsza płytka powinna być itd, itp. Rozumiem te uwagi ale zawsze przecież można spróbować samemu rozrysować sobie inaczej. :)
Poniżej pokazano schematy zasilacza oraz części wykonawczej termometru i jego sposób podpięcia do wyświetlacza (w stosunku do oryginału nieco inaczej przerysowany).

Schemat termometru VFD i sekcji zasilacza.
Kolejnym etapem było przeniesienie schematu na płytkę pcb i odpowiednie poukładanie na niej elementów.
I tak też uczyniono. Nie twierdze w tym miejscu, że jestem mistrzem Eagle'a ale od razu się przyznam, że jako kompletnemu laikowi nieocenioną pomocą służyli, przeróżni koledzy ze znanego portalu elektroda.pl i działu "sprawdzania schematów i płytek w fazie projektu (za która to pomoc serdecznie dziękuję).
Poniżej pokazano widok zaprojektowanej płytki wraz z rozmieszczonymi już na niej elementami elektronicznymi.
PCB wraz z elementami.

Następnym etapem było przygotowanie i wydruk strony "druku" na odpowiednim papierze kredowanym, który później został "przetermotransferowany" na laminat... w każdym razie pokazano to na ilustracji poniżej.
PCB termometru od strony druku. :)

Kolejnym etapem było jej (płytki) trawienie w np. odpowiednim roztworze chlorku żelazowego lub specjalny wytrawiacz B327 czyli nadsiarczan sodu, potem pokrywanie strony druku płytki kalafonią lutowanie, podpięcie wszystkiego i wgranie programu sterującego.
A efekt - hmmmm - sami oceńcie:
Płytka PCB z zalutowanymi elementami elektronicznymi.
A czy termometr działa prawidłowo - o tym mam nadzieję dowiedzą się szanowni państwo już niedługo, w kolejnych postach.

Pozdrawiam i owocnych eksperymentów. :)

niedziela, 10 listopada 2013

O REGULATORZE ŁADOWANIA po raz kolejny słów kilka.

Regulator ładowania. Sprzęt, który odwali za nas kawał dobrej roboty: kontroluje przepływ energii w całym naszym systemie PV, decyduje o funkcjonowaniu systemu i jego wydajności i trwałości. Dlatego, pomimo iż jego cena stanowi obecnie jakieś 3% do 6% ceny naszego systemu nie powinniśmy tego istotnego elementu lekceważyć.
Pozatym urządzenie jest w pełni autonomiczne (po jego dobrym ustawianiu), tak, że dba o nasz system kiedy nas nie ma w domu kiedy śpimy i kiedy mamy jak to w naszym kraju pogode listopadową i rozproszone, rozwalone światło, jak w chwili gdy tworzę tego posta.
Tak naprawdę gdybym teraz wiedział jak ważny jest dobór odpowiedniego regulatora ładowania to cała kasę na początku inwestycji wpakowałbym właśnie w solidny regulator ładowania a tak jako przykład posłużę się biedą która musiałem nabyć z powodu ulokowania już funduszy w czym innym.

W dostępnych źródłach Znajdziecie drodzy czytelnicy kilkanaście typów solarnych regulatorów ładowania.
I tak są to profesjonalne regulatory hybrydowe z amperomierzami i bez amperomierzy (dosyć drogie z tego co się orientowałem), szeregowe, i MPPT. Tych pierwszych i drugich w zasadzie nie ma sensu opisywać bowiem odpowiedni typ regulatora winien być dobrany w zależności od zastosowania, a opisane przezemnie jako pierwsze regulatory szeregowe i hybrydowe z lub bez amperomierzy w zasadzie powinno się stosować JEDYNIE TAM gdzie mamy system o napięciu 12V i 36 ogniw w panelu (zatem dla potrzeb naszych czyli domorosłych konstruktorów mechaników zupełnie nieprzydatne).

Ponieważ nasze przydomowe systemy możemy budować na 12V, 24V lub 48V dwa lub trzy 36-cio ogniwowe moduły (24V) lub 2 72-u ogniwowe moduły solarne (48V) powinny być połączone szeregowo. Dlatego tez szeregowe regulatory ładowania są dedykowane dla małych systemów tak zwanych "wyspowych" lub przydomowych.
Regulatory z amperomierzami jak wspomniałem wcześniej w wersjach PRO są polecane do znacznie większych instalacji i systemów "hybrydowych" (połączenie instalacji dostawczy i PV).
Takie małe systemy możecie zaobserwować na nowo budowanych w kraju i remontowanych drogach jako zasilenie systemów telekomunikacyjnych czy tez informacji wizualnej na drodze (świecące kontury znaków, oświetlenie przejść dla pieszych w małych miejscowościach itp.).

Nie ma się chyba co zbytnio rozpisywać nad technologiami ładowania akumulatorów (zresztą to nie moja dziedzina), ważne, żeby przy dzisiejszych cenach i dostępie do technologii wybrać odpowiedni regulator MPPT (śledzące maksymalny punkt mocy modułu fotowoltaicznego).
I to chyba na tyle bo innych typu np. PWM itp nie ma sensu obecnie kupować.
Regulator MPPT można stosować z modułami cienkowarstwowymi (thin) lub tzw sieciowymi (net) - zbudowanymi z innej (np. mniejszej) niż 36 lub 72 liczby ogniw fotowoltaicznych, co daje nam konstruktorom nieco większe pole manewru, albowiem nie zawsze mamy techniczną mozliwość budowania ogniw z narzuconej z góry liczbie cel.
I tu dla przykładu cytat na podstawie strony http://www.soltec.pl/baterie-sloneczne/baterie-sloneczne-informacje/dobor-regulatora-ladowania: "najczęściej występujące na rynku moduły sieciowe składają się z 60 ogniw. Taka liczba ogniw generuje napięcie Vmpp około 30V, które jest niewystarczające do zastosowania w systemie 24V (ze względu na spadek napięcia modułu PV w podwyższonych temperaturach latem) i zbyt wysokie do systemu 12V. Regulatory MPPT zaleca sie również stosować w miejscach o niskich średnich rocznych temperaturach oraz w miejscach gdzie wymagane jest wysokowydajne ładowanie (również z użyciem modułów 36-cio ogniwowych)." - koniec cytatu. Zatem jak napisano tak musi być - dla Nas idealny będzie regulator MPPT. Koniec kropka.

A na koniec prezentacja regulatora można powiedzieć budżetowego, który jak wspomniałem na początku postu, byłby inny, ale jest taki :) Regulator powinien mieć odpowiednią obciążalność, czyli np. przy obciążalności regulatora 30A nie powinniśmy przyłączyć do niego za dużo ogniw (żeby go właśnie tymi ogniwami nie przeciążyć).

Albo inaczej: Prąd zwarcia (Isc) z baterii słonecznej (to ten co sobie zmierzycie jak "na żywca" podłączycie Amperomierz do ogniwa) ma kluczowe znaczenie dla prawidłowego ładowania. Niektórzy producenci podają parametr (w warunkach normalnych) ale przy naszej aurze cieżko czasem określić co to są warunki normalne.
Ogólnie możemy przyjąć, że "na chłopski" rozum warunki normalne to takie, kiedy panel jest w pełni nasłoneczniony, promienie słońca padają równomiernie na cała powierzchnię a na miejscu użytkowania panela (w Małopolsce by powiedzieli - na polu :)) temperatura powietrza wynosi około 15 - 25 stopni Celsjusza :). Oczywiście proszę nie brać tego co pisze jako pewnik bo literatura objaśnia "warunki normalne" znacznie bardziej fachowo - ja kieruję się bardziej intuicją i własnymi obserwacjami działajcych systemów i danych producentów.
No dobrze dość już o tych "warunkach normalnych". Osobiście zalecałbym zawsze dobór takiego regulatora, który jest "większy" paroma wartościami od ogniw.
Dla przykładu prąd (I) wejściowy solarnego regulatora ładowania powinien mieś wartość około 20% wyższą niż łączny prąd zwarcia na wszystkich podłączonych modułów słonecznych. więc po ich skonstrowaniu należy po prostu przeprowadzić pomiar prądu zwarcia wszystkich naszych ogniw połączonych razem i po prostu policzyć sumaryczny prąd zwarcia w zależności od tego czy mamy połączone szeregowo czy równolegle nasze panele.
Metodologii obliczeń tu nie opiszę - powinni uczyć o tym w szkole gimnazjalnej.

No i na koniec tego postu: kryteria decydujące przy wyborze regulatora MPPT - znowu za stroną: http://www.soltec.pl/baterie-sloneczne/baterie-sloneczne-informacje/dobor-regulatora-ladowaniaa - cytat: "Po pierwsze, całkowita moc wszystkich podłączonych modułów słonecznych (w WP) nie może przekroczyć maksymalnej mocy wejściowej kontrolera ładowania słonecznego. Po drugie, napięcie otwartego obwodu (Uoc) na wszystkich modułów słonecznych (także połączonych szeregowo) w żadnym wypadku nie może przekroczyć maksymalnego napięcia wejściowego solarnego regulatora ładowania. Należy uważać, tutaj, w szczególności ze względu na zależność temperaturową napięcia jałowego modułów słonecznych. Napięcie to zwiększa się wraz ze spadkiem temperatury. Napięcie obwodu oblicza się na podstawie współczynnika temperaturowego z karty modułu, biorąc pod uwagę najniższą temperaturę, w której system jest eksploatowany.Maksymalne napięcie wejściowe solarnego regulatora ładowania musi być wyższa od tego napięcia."

Te ostatnie rzeczy o temperaturowym współczynniku modułu ciężko określić na podstawie domorosłej konstrukcji - innym słowy kazdy konstruktor samodzielnego ogniwa sam musi dokonać odpowiednich obliczeń.
Inna sprawa, że ja nie wykonywałem ich na razie wcale - i zobaczymy czy będę tego żałował. :):):)

A poniżej zamieszczam zdjęcia mojego budżetowego regulatora. Tabele oraz opis techniczny wraz z parametrami zamieszczę przy najbliższej okazji bo dziś już nie mam siły na dalsze myślenie nad tym postem.

Pozdrawiam.
Widok ogólny regulatora MPPT (w moim przypadku jakieś coś z głębokich Chin z 320 pln)
Płyta elektroniki naszego regulatora - widoczne przyłącza przewodów, gniazdo termistora (pomiar temperatury przy ogniwie lub na jego powierzchni), gniazdo standardu USB do ładowania małych urządzeń (aparaty, mp3, kamery itp.)
Wyświetlacz LCD regulatora.




 

poniedziałek, 4 listopada 2013

Haiku Audio - sposób zamontowania selektora sygnału

Witajcie.
Ponieważ jest już nieludzka pora zamieszczam "na szybkości" zdjęcia z mojego montażu selektora sygnału oraz wyłącznika zasilenia do "praktykowanego" przeze mnie wzmacniacza wytwórni Haiku Audio.
Na poczatek jednak mała uwaga, której nie poczyniłem na początku - a może powinienem. Wszystkie prawa do konstrukcji, którą prezentuję posiada jej autor a celem niniejszej części bloga nie jest małpowanie, zrzynanie, piracenie, kopiowanie i jak tam jeszcze zwał, ale jedynie prezentacja moim zdaniem ciekawej konstrukcji, wartej zaistnienia na tak ubogim Polskim ogólnie pojętym rynku Audio HIFI.
Dlatego też zdjęcia prezentowane przeze mnie nie przedstawią Wam dokładnej jego konstrukcji, sposobów co i jak dokładnie lutować, a jedynie wybrane jej fragmenty i mają mieć charakter jedynie POGLĄDOWY.


Oczywiście te Czerwone przewody lutujemy do lewego kanału a te Białe do prawego. Można na odwrót ale wtedy trzeba mieć na uwadze aby także na odwrót podłączyć przewody RCA ze źródła Inaczej będzie problem z - chyba przeciwfaza się to nazywa ale nie pamiętam dokładnie :)

Na koniec pozdrawiam serdecznie mojego kolegę Jacka. Jacku pamiętaj - nawet najdłuższa żmija przemija jak mawiał klasyk. Pozdrawiam serdecznie Dobrej Nocy. Tom P.

niedziela, 27 października 2013

Haiku Audio - fachowa pomoc techniczna.

Ponieważ nie byłem do końca pewien jak i gdzie podpiąć wszystkie przewody zasilające zapytałem autora projektu o te sprawy - bez problemu otrzymałem najpotrzebniejszą pomoc w postaci fotografii i rzetelnego opisu, który jak dla mnie elektronicznego laika okazuje się bezcenny i pomocny.
Resztę ujrzycie mam nadzieję już wkrótce na niniejszym blogu.

piątek, 25 października 2013

Haiku Audio dalsze zmagania

Ponieważ dopiero co dostarczono mi obudowę i trafo do wzmacniacza Haiku Audio, przystąpiłem do składania. Ponieważ bloki kanałów poskładałem już wcześniej pozostało powolne i staranne upakowanie wszystkiego w obudowie. Na zdjęciach sposób podłączenia uzwojeń transformatora do kostki łączeniowej - z niej popłynie zasilanie do poszczególnych modułów wzmacniacza.

Zamontowane trafo i zespół przewodów sygnałowych.
Niestety nie wszystko złoto co się świeci. Oryginalnie dostarczone mocowanie do transformatora pękło przy próbie mocniejszego dokręcenia, zatem trzeba było użyć mocniejszego metalowego talerzyka - specjalnie jak by to napisali opłaceni recenzenci dedykowanego - do transformatorów toroidalnych (ahhhh ten język audiofilskich czasopism). 
Co prawda autor projektu gorąco zachęcał mnie do kupna potencjometru DACT (Świetna i niezniszczalna rzecz) niemniej z powodów finansowych ostatecznie został zaimplementowany klasyczny, kultowy, i równie odporny na ząb czasu potencjometr ALPS.

Wszystko jak widać gotowe do podłączania.
Jako przewodów sygnałowych użyłem klasycznych przewodów KLOTZ - znanego i cenionego producenta kabli i przewodów - tym razem w odmianie IY204. Na zdjęciu widać jeszcze niepodłączony selektor sygnałowy ale o tym później :)

czwartek, 10 października 2013

Jaką powierzchnię zajmują wafle, skąd je wziąść i jakie napięcia i prądy uzyskamy?

Otóż, pojedynczy wafel to kwadrat o boku 156mm x 156mm (tłumaczenie dla gimnazjalistów 15,6 cm x 15,6cm).
Zatem jeżeli ustawimy kwadrat 6 * 6 wafli to otrzymamy kwadrat o bokach 936 cm (wafle) plus 2,5 cm na odstępy (jeśli planujemy odstępy 0,5 cm pomiędzy waflami) i dodatkowo z 8 - 10 cm na powierzchnie boczne panela. Ta wiedza przyda się później przy obliczaniu miejsca na rozmieszczenie wafli.

Po kilku dniach poszukiwania zakupiłem na serwisie aukcyjnym wafle Niemieckiej jak mi się przypomina Firmy ARISE. Później jak już wspominałem okazało się że kupiłem ogniwa polikrystaliczne, które tym się różnią od mono krystalicznych, że mają gorsza wydajność. Ile dokładnie nie wiem - nie pytajcie o to - odsyłam do danych firmy ARISE.

Parametry moich ogniw po wstepnych pomiarach wykazały, że:

Wafle mają napięcie około 0,6V oraz 3,56A (pomiar w warunkach dobrego nasłonecznienia). Są jak wspomniałem polikrystaliczne, co będzie nieco działało na niekorzyść ich wydajności albowiem w naszych szerokościach geograficznych, mamy sporo rozproszonego np. przez chmury i światła.

Jak zawsze dobrze sobie na początku wszystko rozrysować.

Łącząc 36 wafli 0.6V szeregowo otrzymamy 36*0.6 = 21,6V (teoretycznie), a to powinno (znowu teoretycznie) dać panel o mocy 21,6V * 3,56A = 76,896W (teoretycznie).
Obliczyłem na podstawie prostego wzoru na MOC gdzie P = U*I oraz P - moc urządzenia w WATACH [W], U napięcie prądu elektrycznego wyrażane w woltach [V], I natężenie prądu elektrycznego w Amperach [A].
Oczywiście to co policzyłem to teoria bo dochodzi nasłonecznienie miejsca montażu panelu, zmienna aura w Polsce a co za tym idzie nasłonecznienie. :)

radio.media.pl Czym było? Czym jest?

W pierwszej fazie rozwoju radio.media.pl było internetowym projektem nadającym dość ciekawą muzykę dedykowaną głownie dla mieszkańców miasta Skarżyska Kamiennej i... całego świata via Internet :)
Jakiekolwiek starania w KRRiTV nie miałyby sensu bo koncesje na nadawania via UKF uzyskuje się niezmiernie kosztownie :-P i trudno.
Podstawą tej inicjatywy była chęć stworzenia ciekawej muzycznej alternatywy dla lokalnych portali i mediów, które w zasadzie skupiły się tylko na lokalnej polityce, która obecnie majstruje nad zamykaniem kolejnych szkół w obawie o swoje stołeczki - mniejsza z tym.
Idea tego projektu polegała na prezentowaniu codziennych audycji popularno - publicystyczno - muzycznych i co ważniejsze w całości autorskich.
Obecnie istniejąca strona nie jest w niczym tym czym było to radio w czasach swojej świetności, a i stan  prawny naszej domeny pozostawia wiele do życzenia, bo obecnie po prostu z niejasnych przyczyn (Strefa.pl nie wyjaśniła jakich), ktoś umieścił tam to co widać po wejściu na witrynę radio.media.pl.

Co z tego wyniknie dalej - czas pokaże. Na razie czkamy cierpliwie i dopingujemy naszego samozwańczego szefa i twórcę projektu Michała do szybkiego powrotu :)

środa, 9 października 2013

Ruszyły prace nad kolejnym wzmacniaczem...

Tym razem wpadła mi w ręce kolejna płytka znanego szerszej publiczności wzmacniacza hybrydowego słuchawkowego opracowanego przez znaną firmę zajmującą się projektami DIY dla elektroników. Ponieważ w swojej praktyce zbudowałem ju z cztery sztuki tego cuda w końcu postanowiłem jego etapy przedstawić na blogu. Ponieważ jestem totalnym elektronicznym "beztalęciem: będę się starał szczegóły elektroniczne przedstawiać w formie cytatów i w miarę potrzeb i możliwości podawać źródła ich pochodzenia, a przede wszystkim forum elektroda, gdzie udzielano mi niezwykle cennych porad podczas budowy no i widać tam nieco więcej szczegółów niż na tym Blogu: http://www.elektroda.pl/rtvforum/topic1950389-60.html
A wszystko jak zawsze zaczęło się od wygrzebania projektu z czasopisma "Elektronika dla Wszystkich"
i projektu wzmacniacza słuchawkowego DIY. Ponieważ dodatkowo jestem szczęśliwym posiadaczem słuchawek cenionej firmy Bayerdynamics DT990 PRO a żona posiadaczką nie mniej zacnych AKG postanowiłem zmierzyć się z tym projektem. A oto i zdjęcia z przygotowania płytki:


I paru potrzebnych części. Ponieważ postanowiłem jak zwykle zrobić "na bogato" zastosowałem zarówno w sekcji zasilania i sygnałowej elementy dedykowane do audio: metalizowane rezystory o tolerancji 1%, kondensatory o niskim ESR i specjalnie parowane i oczywiście lampę z najwyższej półki zakupioną w TYM SKLEPIE.
 

Lutowanie elementów nie nastręcza jak na razie żadnych problemów. Właściwie większość to efekt pracy jednego wieczoru.



Tyle na dzisiaj bo już ciężko mi się pisze. Reszta jak zwykle za jakiś czas...

Kilka słów o lutowaniu taśmy do wafli.

Większość z tego co jest w ninejszym poście opisałem już we wcześniejszych, ale zawsze warto powtórzyć to i owo :)
Ostatnio zapytano mnie jak to właściwie jest z tym lutowaniem taśmy do wafli fotowoltaicznych. Okazuje się że to nie taka prosta sprawa bo potrzebna jest odpowiednia taśma (o odpowiedniej szerokości), inna sprawa: taśma taśmie nie równa co sprawdziłem w warunkach polowych :), potrzebny jest odpowiedni topnik, no i trzeba przygotować sobie odpowiednie urządzenie do lutowania.... Ale po kolei:


1/ Wafle są niezmiernie kruche, właściwie to na dobrą sprawę powinno się nimi wykonywać jak najmniej manewrów, albo jak mówi wiedza fachowa powinno się wykonywać możliwie najwięcej działań "obróbczych", "za jednym zamocowaniem przedmiotu" - tak to cytat z podręcznika do obróbki skrawaniem ale tu ma on moim zdaniem o wiele większy sens ze względu na materię, na której pracujemy.
W oryginale autor projektu (który służył mi za wzorzec), skonstruował "trzymacz" do lutowanych wafli
z tekturek, kawałka poliwęglanu i paru listewek. Ja postanowiłem zrobić "na bogato" i do budowy "trzymacza" zastosowałem płytę mdf o grubości około 8mm i listewki przybite idealnie równolegle do siebie, w nieco większej (ok. 1mm) odległości, niż wynosi wymiar mojego wafla. takie rozwiązanie eliminuje w zasadzie zmartwienia związane z niewłaściwym lutowaniem taśmy do wafli oraz potem wafli razem ze sobą w gotowy szereg.
Przykładowe zdjęcie ilustrujące jak jest lutowany wafel "trzymany" w tym przedziwnym "trzymaczu" ilustrują zdjęcia poniżej.
Nie ma się co zniechęcać ewentualnymi poparzeniami. W końcu każdy kto włada lutownicą musi przejść przez chrzest bojowy. Nie podam tu gotowej recepty na to jak trzymać wafel - napisze krótko: tak, żeby od nacisku nie popękał i tak, żeby się nie sparzyć bo podczas lutowania wafel się niestety dosyć intensywnie nagrzewa i możemy to odczuć na naszych palcach. 
Lutowanie taśmy do wafla (NIE CIŚNIEMY bo wafel po prostu pęknie, nieważne, ze zostawimy odciski paluchów - się wymyje w Izopropanolu)
Do lutowania powinniśmy też odpowiednio przygotować naszą lutownicę, wyposażając ją w odpowiednio ścięty grot o szerokości główki (końcówki) takiej, jaką przewidujemy szerokość taśmy do lutowania. Ja kupiłem grot taki jak widać na zdjęciach o końcówce 2,5mm zatem takiej jak moja taśma lutownicza, której użyłem, i o której nieco słów poniżej. Oczywiście powstaje pytanie czy można lutować to zwykła "kolbową" lutownicą. Z tego co się orientowałem nie poleca się takowej ze względu na brak możliwości kontrolowania temperatury grotu. Z mojej praktyki wynika następująca obserwacja. Jakakolwiek ale stacyjka lutownicza, bez zbędnych wyświetlaczy i "wodotrysków", byleby miała sensowną regulację temperatury grota.

A bo to raz się poparzyłem??? Po jakimś czasie dochodzi się do perfekcji i człowiek się nie poparzy :)
Jak widać na zdjęciach jako podkładki używam kawałka kartonika, tektury tak dociętej, aby pasowała do mojego "trzymacza wafli".
Musimy posiadać odpowiedni grot do lutownicy.

2/ Taśma lutownicza powinna mieć odpowiedni skład stopowy i jak wykazały moje doświadczenia powinna zawierać jednak nieco domieszki Srebra (po prostu nie wiedzieć czemu lepiej prowadzi się grot lutownicy).
w obecnych czasach metr taśmy nie stanowi już problemu bo kosztuje około 3zł a widziałem już nawet po 2zł/metr.
Moja taśma posiada następujące parametry:
   Szerokość 2,54 mm
   Grubość    0,127 mm
   Taśma zawiera dodatek srebra 2 %
   Taśma jest produkowana w Argentynie
Myślę, że bez problemu uda się czytelnikowi namierzyć rzeczoną taśmę w jednym z popularnych serwisów aukcyjnych.
Szerokość stosowanej taśmy zależy o szerokości pola lutowniczego na waflu (to te dwa paski idące wzdłuż wafla - do nich właśnie lutować będziemy taśmę).

3/ Topnik - nie ma sensu się rozpisywać - tylko kupić topnik we flamastrze, pisaku i smarujemy nim powierzchnię lutowniczą wafla a potem taśmę ale WAŻNA UWAGA - tylko od strony zewnętrznej. Aktywatory zawarte w topniku spowodują intensyfikację temperatury w miejscu docisku grotu lutownicy, dzięki czemu nie będzie trzeba mocnej siły docisku (co jest lepsze dla wafli) a i cyna ze srebrem będzie się lepiej rozprowadzała po powierzchniach wafla i taśmy. Po ludzku mówiąc jeśli użyjemy dobrego topnika i posmarujemy nim tak jak pisałem powierzchnie to podczas lutowania zobaczymy kulkę, wałeczek, czy jak tam zwał cyny ze srebrem toczący się przed przesuwanym powoli grotem lutownicy.
Ktoś zapyta: ale przecież oryginalnie autor użył podobnej metody więc po co opisywać to jeszcze raz? Ano po to, żebyście szanowni czytelnicy nie myśleli, że i też od razu wyszło piękne lutowanie. 

Podczas eksperymentów ucierpiało lub uległo trwałemu uszkodzeniu około 10 wafli. BAM :)

Uwaga: ze względu na kruchość wafli i ich dosyć małą odporność na naprężenia temperaturowe nie polecam w zabawach i igrcach lutować metodą - najpierw ścieżka z cyny, z rolki a potem taśma - tak jak to sugeruje poprzednik od którego bazowałem. Po prostu poniszczycie wasze cenne kawałki krzemu a efekt będzie mizerny i jak już coś to pofałdowany, luty będą przypominały polskie drogi powiatowe :)
Taśma zawiera w sobie tyle cyny i srebra i aktywatorów, że bez problemu poradzicie sobie metodą "topnika pisaka" i odpowiednio prowadzonej rękojeści lutownicy.
P.S. Temperatura lutowania to około 340 - 380 stopni Celsjusza MAX (w moim przypadku), może być mniejsza / większa  ale to każdy musi sobie wypraktykować sam - niestety.

Smarowanie wafla "topnikiem pisakiem"

Lutowanie szeregu z przygotowanych wcześniej wafli, taśmy do spodu wafla.

4/ A na koniec pytanie: ile wafli na panel. I zbytnio nie rozwodząc się nad tematem - proszę wejść na jakikolwiek polski serwis aukcyjny lub sklep i policzyć sobie ilość pojedynczych wafli na panelu. Po przejrzeniu kilku szybko stwierdzimy, że w większości wypadków jest to 36 wafli. No cóż na naszych warunkach oświetlenia, jak zastosujemy mniej, to żadnej sensownej mocy i ładowania z tego nie uzyskamy :(  Albo inaczej automatycznie skarzemy się na lakoniczne stwierdzenie malkontentów - "A mówiłem TO NIE DZIAŁA".
I działać nie ma prawa bo w Polsce mamy z tego co mi wiadomo średnio tylko ok. 350 godzin pełnego słoneczka w roku a w takiej Kaliforni to średnio mają 3000 godzin (o ile nie więcej).
No to po co ja to buduję i po co ten blog? Buduję dla siebie. Nie zamierzam tym zasilać całego domu a jedynie sprzęt sieciowy: router, modem itp., czasem naładować akumulatory w komputerze, laptopie.
Nie rozumiem więc i nie ogarniam ludzi, którzy sądzą iż montując na dachu system PV od razu rozwiążą sobie "kryzys energetyczny". Na naszej szerokości geograficznej (w Polsce) system PV może być jedynie li tylko wspomaganiem do domowego zasilenia, a nie jego zastępstwem i alternatywą dla prawdziwego podłączenia do sieci energetycznej. Oczywiście Ktoś może się z tym nie zgadzać ale przypominam że blog traktuje o amatorskim systemie PV robionym na potzreby zupełnie amatorskie i amatorskimi metodami prób i błędów.

Wkrótce walki z PV-ami ciąg dalszy...

niedziela, 29 września 2013

Haiku...

Tradycyjna trzywersowa forma japońskiego wiersza - maksymalna treść przy minimalnej formie. Jako przykład podaję zaczerpnięty z tej strony w oryginale na jesienne długie wieczory:

Ikk no
gan ya hayama ni
tsuki o in s

Taka jak idea tego typu wierszy przyświeca twórcom małej wytwórni wzmacniaczy lampowych HAIKU-AUDIO.
Jak już wspomniałem to mała manufaktura w zasadzie skupiająca się na wzmacniaczach oraz innych urządzeniach służących do odtwarzania dźwięku z wysoką wiernością.
A czemu o tym wspominam? Postanowiłem i ja zmierzyć się z tym wzmacniaczem w wersji DIY (Do It Yourself) a oto pierwsze i najważniejsze komponenty zamówione i poskładane czyli płytki dwóch kanałów lewego i prawego. Fizycznie w zasadzie to samo.





Prace nad PVA ciąg dalszy.

Pomimo Niedzieli postanowiłem wysuszone wafle na próbę polutować w szeregi. Lutowanie przebiega tak samo jak w przypadku lutowania taśmy do pojedynczych wafli tyle, że trzeba uważać na polaryzację wafli (żeby je no - nie połączyć plusa z plusem a minusa z minusem) :) Stąd ważne aby sobie wszystko dobrze rozrysować o czym informuje zdjęcia parę postów wstecz.
Poniżej zdjęcia z lutowania oraz z łączenia poszczególnych wafli w szeregi po sześć sztuka wafli. Akurat tak się złożyło, że po lekturze wielu, wielu stron i publikacji na te temat stwierdziłem, ze najkorzystniejszym układem będzie umieszczenie 36 wafli na jednym panelu i w ten sposób uzyskanie zakładanych około 21,6 - 22,5V przy około 3,7A prądu zwarcia.

Tak na szybko pomiar napięcia na jednym z szeregów.



Oczywiście pomiar który pokazałem powyżej nie jest miarodajny ponieważ nie był robiony w jak to się mówi litym słońcu. Tak w ogóle jeśli chcecie cokolwiek obliczyć na podstawie sztucznego światła lub jeśli ktoś na serwisie aukcyjnym oferuje wafle i pokazuje taki pomiar jak ja (w sztucznym świetle) to na pewno nie są to wartości rzeczywiste. Ja wykonałem tę fotografię tylko i wyłącznie w celach poglądowych.
Poniżej widać już leżakujące sobie szeregi odpoczywające od naprężeń
A ile powinny leżakować wafle lub szeregi - tego dokładnie nie wiem ale literatura wskazuje, ze powinno to być około dwa, trzy dni - niemniej jeśli się mylę niech ktoś mnie poprawi.
To na dzisiaj tyle o PVA w moim wykonaniu. :)

sobota, 28 września 2013

Jak to dobrze...

Jak to dobrze, że na tym łez padole są jeszcze takie miejsca jak Kazimierz nad Wisłą oraz malutka klubojadłodajnia Przystanek Korzeniowa. Każdy znajdzie tu coś dla siebie: strawę dla Ciała i ducha. A dla ciała ha - wyśmienite różniste odmiany pierogów; a dla ducha - totalnie odjechana atmosfera i muzyka, której nie usłyszycie nigdzie indziej, częstokroć grana na żywo przez DJów i wielu, wielu zacnych zapraszanych tam gości. Polecam każdemu odwiedzenie tego jakże odmiennego od codziennie otaczającej nas chińszczyzny miejsca. Korzeniowa na facebooku





Czas na mycie :)

Jak już się nam wafelki uleżą to należy je obmyć z resztek topnika i dokonujemy tego najlepiej za pomocą pędzelka oraz kuwety plastikowej wypełnionej alkoholem izopropylowym. Taki alkohol można śmiało nabyć w każdym lepszym sklepie z odczynnikami chemicznymi lub na znanych serwisach aukcyjnych.

UWAGA: TEN RODZAJ ALKOHOLU NIE JEST DO PICIA I WĄCHANIA. Nie biorę odpowiedzialności za szkody na ciele i umyśle spowodowane używaniem tego środka niezgodnie z przeznaczeniem! 

Opary są dosyć lotne, zatem najlepiej pracować w przewietrzanym pomieszczeniu (nie używać środka u żony lub mamy w kuchni bo to również może się źle skończyć.












Zalecam również używanie rękawiczek lateksowych a jeżeli kto ma uczulenie na latex to polecam świetne rękawiczki z winylu. Oba rodzaje łatwo zdobyć w każdej aptece. :)

Kolejne prace nad PVA

Po jakimś czasie nadszedł czas na przylutowanie ocynowanych taśm do wafli. Na początek mała uwaga od razu należy nabyć topnik zawarty w pisaku (flamastrze) czy jak tam zwał i smarować nim delikatnie powierzchnię wafla oraz taśmę lutowniczą ale tylko z tej strony gdzie przykładamy grot lutownicy.
Odpowiednio wcześniej należy "naciąć" sobie odpowiednie odcinki taśmy aby uniknąć później tej dość żmudnej czynności.
Ponieważ na sieci znajdziecie państwo szereg filmów i tutoriali na ten temat ja przedstawiam tylko kilka zdjęć z gotowymi polutowanymi już do wafli taśmami.
UWAGA: gotowe wafle należy przemyć ale o tym może już w następnych postach. A na zdjęciach poniżej wafle "odpoczywają" od naprężeń temperaturowych na grubych kartonowych lub drewnianych podkładkach (co kto ma byleby było sztywne i twarde i stanowiło dobrą powierzchnię odkładczą dla wafelka) :) .
Przylutowane taśmy.

Jak wyżej tylko z nieco bliższej odległości (widać zabrudzenia pozostałe po zastosowaniu niewłaściwego topnika - wafel w górnym lewym rogu zdjęcia).

Te juz chyba prawidłowo w miarę...

radio.media...

radio.media.pl obecnie nic tam nie znajdziecie, mam nadzieję, że kiedyś ta inicjatywa powróci bo żywot tego fantastycznego radia internetowego trwał jakieś dwa lata. Obecnie kibicujemy Michałowi. Michał wracaj do nas szybko. :) Może już wkrótce ruszymy od nowa wszak Fado i El muzyka to moja pasja :)

A wszystko się zaczęło...

A wszystko się zaczęło od przypadkiem znalezionej w zeszłym roku strony http://www.nazielono.net/ i zakupienia Niemieckich ogniw (wafli). Moim celem nie było na żywca małpowanie autora strony ale jedynie opierałem się na jego konstrukcji, jako moim zdaniem najbardziej optymalnej.
I oczywiście na początku błąd bo należało kupić mono a nie polikrystaliczne bo te mają podobno gorszą wydajność ale nic to.
Nie mając odpowiedniego specjalistycznego oprogramowania do projektowania takich ogniw trzeba było cały schemat połączenia rozrysować ręcznie, na kartce papieru. Żaden to wstyd - przed erą informatyzacji i oprogramowania CAD też wszystko projektowano ręcznie na kalce. :) Reszta później....
Ah te zaawansowane projekty na kartce papieu :)
P.S. Na szczęście wafle okazały się klasy A zatem są praktycznie pozbawione typowych wad produkcyjnych o których tutaj http://energia.nexun.pl/?p=562 . Uff na szczęście kupiłem A.

Blogowanie czas zacząć


UWAGA: Poniweaż Blog traktuje i będzie traktował o sprawach związanych
z napięciami i prądem elektrycznym, nie biorę odpowiedzialności za ewentualne szkody związane z eksperymentowaniem na własną rękę, po lekturze tegoż Bloga.


Pewnego pięknego dnia powodowany młodzieńcza chęcią naprawiania
i zmieniania świata na lepsze postanowiłem, że moim nowym hobby stanie się fotowoltaika jak to się mówi praktyczna. Nie ma co tu liczyć na teoretyczne rozważania i szczegółowe obliczenia. Celem tego Bloga jest zabijanie czasu wolnego i opublikowanie paru fajnych rzeczy, które może komuś jeszcze się przydadzą.
Niektórzy mogę podejrzewać mnie o plagiatowanie innych którzy już przeszli pewne sprawy ale ten blog nie ma tego absolutnie na celu. Ma na celu natomiast popularyzację ogniw solarnych jako odnawialnego źródła energii elektrycznej i paru innych ciekawych rzeczy.