środa, 9 października 2013

Kilka słów o lutowaniu taśmy do wafli.

Większość z tego co jest w ninejszym poście opisałem już we wcześniejszych, ale zawsze warto powtórzyć to i owo :)
Ostatnio zapytano mnie jak to właściwie jest z tym lutowaniem taśmy do wafli fotowoltaicznych. Okazuje się że to nie taka prosta sprawa bo potrzebna jest odpowiednia taśma (o odpowiedniej szerokości), inna sprawa: taśma taśmie nie równa co sprawdziłem w warunkach polowych :), potrzebny jest odpowiedni topnik, no i trzeba przygotować sobie odpowiednie urządzenie do lutowania.... Ale po kolei:


1/ Wafle są niezmiernie kruche, właściwie to na dobrą sprawę powinno się nimi wykonywać jak najmniej manewrów, albo jak mówi wiedza fachowa powinno się wykonywać możliwie najwięcej działań "obróbczych", "za jednym zamocowaniem przedmiotu" - tak to cytat z podręcznika do obróbki skrawaniem ale tu ma on moim zdaniem o wiele większy sens ze względu na materię, na której pracujemy.
W oryginale autor projektu (który służył mi za wzorzec), skonstruował "trzymacz" do lutowanych wafli
z tekturek, kawałka poliwęglanu i paru listewek. Ja postanowiłem zrobić "na bogato" i do budowy "trzymacza" zastosowałem płytę mdf o grubości około 8mm i listewki przybite idealnie równolegle do siebie, w nieco większej (ok. 1mm) odległości, niż wynosi wymiar mojego wafla. takie rozwiązanie eliminuje w zasadzie zmartwienia związane z niewłaściwym lutowaniem taśmy do wafli oraz potem wafli razem ze sobą w gotowy szereg.
Przykładowe zdjęcie ilustrujące jak jest lutowany wafel "trzymany" w tym przedziwnym "trzymaczu" ilustrują zdjęcia poniżej.
Nie ma się co zniechęcać ewentualnymi poparzeniami. W końcu każdy kto włada lutownicą musi przejść przez chrzest bojowy. Nie podam tu gotowej recepty na to jak trzymać wafel - napisze krótko: tak, żeby od nacisku nie popękał i tak, żeby się nie sparzyć bo podczas lutowania wafel się niestety dosyć intensywnie nagrzewa i możemy to odczuć na naszych palcach. 
Lutowanie taśmy do wafla (NIE CIŚNIEMY bo wafel po prostu pęknie, nieważne, ze zostawimy odciski paluchów - się wymyje w Izopropanolu)
Do lutowania powinniśmy też odpowiednio przygotować naszą lutownicę, wyposażając ją w odpowiednio ścięty grot o szerokości główki (końcówki) takiej, jaką przewidujemy szerokość taśmy do lutowania. Ja kupiłem grot taki jak widać na zdjęciach o końcówce 2,5mm zatem takiej jak moja taśma lutownicza, której użyłem, i o której nieco słów poniżej. Oczywiście powstaje pytanie czy można lutować to zwykła "kolbową" lutownicą. Z tego co się orientowałem nie poleca się takowej ze względu na brak możliwości kontrolowania temperatury grotu. Z mojej praktyki wynika następująca obserwacja. Jakakolwiek ale stacyjka lutownicza, bez zbędnych wyświetlaczy i "wodotrysków", byleby miała sensowną regulację temperatury grota.

A bo to raz się poparzyłem??? Po jakimś czasie dochodzi się do perfekcji i człowiek się nie poparzy :)
Jak widać na zdjęciach jako podkładki używam kawałka kartonika, tektury tak dociętej, aby pasowała do mojego "trzymacza wafli".
Musimy posiadać odpowiedni grot do lutownicy.

2/ Taśma lutownicza powinna mieć odpowiedni skład stopowy i jak wykazały moje doświadczenia powinna zawierać jednak nieco domieszki Srebra (po prostu nie wiedzieć czemu lepiej prowadzi się grot lutownicy).
w obecnych czasach metr taśmy nie stanowi już problemu bo kosztuje około 3zł a widziałem już nawet po 2zł/metr.
Moja taśma posiada następujące parametry:
   Szerokość 2,54 mm
   Grubość    0,127 mm
   Taśma zawiera dodatek srebra 2 %
   Taśma jest produkowana w Argentynie
Myślę, że bez problemu uda się czytelnikowi namierzyć rzeczoną taśmę w jednym z popularnych serwisów aukcyjnych.
Szerokość stosowanej taśmy zależy o szerokości pola lutowniczego na waflu (to te dwa paski idące wzdłuż wafla - do nich właśnie lutować będziemy taśmę).

3/ Topnik - nie ma sensu się rozpisywać - tylko kupić topnik we flamastrze, pisaku i smarujemy nim powierzchnię lutowniczą wafla a potem taśmę ale WAŻNA UWAGA - tylko od strony zewnętrznej. Aktywatory zawarte w topniku spowodują intensyfikację temperatury w miejscu docisku grotu lutownicy, dzięki czemu nie będzie trzeba mocnej siły docisku (co jest lepsze dla wafli) a i cyna ze srebrem będzie się lepiej rozprowadzała po powierzchniach wafla i taśmy. Po ludzku mówiąc jeśli użyjemy dobrego topnika i posmarujemy nim tak jak pisałem powierzchnie to podczas lutowania zobaczymy kulkę, wałeczek, czy jak tam zwał cyny ze srebrem toczący się przed przesuwanym powoli grotem lutownicy.
Ktoś zapyta: ale przecież oryginalnie autor użył podobnej metody więc po co opisywać to jeszcze raz? Ano po to, żebyście szanowni czytelnicy nie myśleli, że i też od razu wyszło piękne lutowanie. 

Podczas eksperymentów ucierpiało lub uległo trwałemu uszkodzeniu około 10 wafli. BAM :)

Uwaga: ze względu na kruchość wafli i ich dosyć małą odporność na naprężenia temperaturowe nie polecam w zabawach i igrcach lutować metodą - najpierw ścieżka z cyny, z rolki a potem taśma - tak jak to sugeruje poprzednik od którego bazowałem. Po prostu poniszczycie wasze cenne kawałki krzemu a efekt będzie mizerny i jak już coś to pofałdowany, luty będą przypominały polskie drogi powiatowe :)
Taśma zawiera w sobie tyle cyny i srebra i aktywatorów, że bez problemu poradzicie sobie metodą "topnika pisaka" i odpowiednio prowadzonej rękojeści lutownicy.
P.S. Temperatura lutowania to około 340 - 380 stopni Celsjusza MAX (w moim przypadku), może być mniejsza / większa  ale to każdy musi sobie wypraktykować sam - niestety.

Smarowanie wafla "topnikiem pisakiem"

Lutowanie szeregu z przygotowanych wcześniej wafli, taśmy do spodu wafla.

4/ A na koniec pytanie: ile wafli na panel. I zbytnio nie rozwodząc się nad tematem - proszę wejść na jakikolwiek polski serwis aukcyjny lub sklep i policzyć sobie ilość pojedynczych wafli na panelu. Po przejrzeniu kilku szybko stwierdzimy, że w większości wypadków jest to 36 wafli. No cóż na naszych warunkach oświetlenia, jak zastosujemy mniej, to żadnej sensownej mocy i ładowania z tego nie uzyskamy :(  Albo inaczej automatycznie skarzemy się na lakoniczne stwierdzenie malkontentów - "A mówiłem TO NIE DZIAŁA".
I działać nie ma prawa bo w Polsce mamy z tego co mi wiadomo średnio tylko ok. 350 godzin pełnego słoneczka w roku a w takiej Kaliforni to średnio mają 3000 godzin (o ile nie więcej).
No to po co ja to buduję i po co ten blog? Buduję dla siebie. Nie zamierzam tym zasilać całego domu a jedynie sprzęt sieciowy: router, modem itp., czasem naładować akumulatory w komputerze, laptopie.
Nie rozumiem więc i nie ogarniam ludzi, którzy sądzą iż montując na dachu system PV od razu rozwiążą sobie "kryzys energetyczny". Na naszej szerokości geograficznej (w Polsce) system PV może być jedynie li tylko wspomaganiem do domowego zasilenia, a nie jego zastępstwem i alternatywą dla prawdziwego podłączenia do sieci energetycznej. Oczywiście Ktoś może się z tym nie zgadzać ale przypominam że blog traktuje o amatorskim systemie PV robionym na potzreby zupełnie amatorskie i amatorskimi metodami prób i błędów.

Wkrótce walki z PV-ami ciąg dalszy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz