niedziela, 16 października 2016

Historyja pewnego stołu część IV

No i tak - Dni coraz były krótsze, nadszedł więc czas na przygotowanie blatu i pomalowanie wszystkiego.
Blat był w fatalnym stanie albowiem ktoś go kiedyś niefachowo "odnowił" i politurowany fornir pomalował jakimś lakierem na bazie cholera wie jakiego rozpuszczalnika. Pierwsza zatem poszła w ruch szmatka z benzyną lakową aby zmyć całe to świństwo. Nie mam tego na zdjęciu bo była to niewdzięczna praca i nie fotografowałem tego. Po prostu bierze się tampon, nasącza w rozpuszczalniku i zmywa wzdłuż słojów. Następnie po wysuszeniu na ostatnich promieniach słońca nastał czas na czyszczenie mechaniczne.
Czyściłem "do gołego" forniru bo i tak chciałem wyrównać blat i pozbyć się niechcianej naklejonej farby (nie wszystko udało się zmyć chemicznymi rozpuszczalnikami).
W trakcie szlifowania zużyłem chyba z dziesięć tarcz i pasków do szlifierki bo zapychały się co rusz sklejającymi się od tarcia lakierami. Resztę wykonanej pracy (szlifowanie mechaniczne) pokazano na zdjęciach poniżej. Przydatne przy targaniu starej politury okazują się również pocięte diamentem kawałki starych szyb (UWAGA: bardzo niebezpieczne, można się nieźle pochlastać po rękach i zalecam wykonywanie tej czynności w odpowiednio grubych rękawiczkach ochronnych!!! - je nie skaleczyłem się ani razu ale CZAJĘ jak się to robi i mam w tym wprawę :) ).

  


Rezultat widać dokładnie przy porównaniu dwóch połówek stołu - jednej oszlifowanej, drugiej przed oczyszczeniem i szlifowaniem. 


Po oczyszczeniu i delikatnym przetarciu blatu z pozostałości po szlifowaniu, przystąpiono do bejcowania wszystkiego bejcą do drewna. Zastosowano bejcę wodną w kolorze dębu.



No ja wiem, nie jest to profesjonalna renowacja stołu i może każdy sobie zrobić to bardziej dokładnie i fachowo ale ja specjalistą od renowacji nie jestem tak jak i w wielu innych dziedzinach, aczkolwiek uwielbiam porywać się z motyką na księżyc :) :). Gdyby jednak ludzie tak nie postępowali nadal siedzielibyśmy w kurnych chatach i srali razem ze zwierzakami hodowlanymi (to taka mała kąśliwa uwaga) :-> 
Ponieważ nogi stołu pokryto nieco jaśniejszym fornirem (dąb), niż były oryginalnie, poryto je dwoma warstwami bejcy w odstępie około 2 godzin, jako, że bejca była wodna i szybko schła, można było nieco nagiąć zalecenie producenta bejcy. :) Poniżej pokazano części stołu zaraz po pokryciu drugą warstwą bejcy (nogi mają trzecią warstwę na sobie).



Na koniec malowanie lakierem nitro. To była już domena Żony (ma spore doświadczenie z lakierowaniem różnych gatunków drewna i z lakierami). Było fajnie i śmiesznie kiedy posiedziało się nawet w dobrze wentylowanym pomieszczeniu z oparami lakieru nitro te kilka chwil:) Potem jednak koniecznie trzeba wyjść bo nitro zawiera jednak substancje szkodliwe :).
Niezmiernie ważną rzeczą jest przeszlifowanie papierem o drobnym ziarnie (180 - 200) elementów lakierowanych pomiędzy kładzeniem kolejnych warstw.
Oryginalnie stół był lakierowany tylko tam gdzie widać, czyli jednostronnie, My zrobiliśmy na bogato i pokryte zostały lakierem miejsca również w normalnym użytkowaniu niewidoczne. Na zdjęciach widoczna jest właśnie druga strona blatu zawierająca niewielkie dziurki i zalakierowana właśnie po to aby ją tylko zabezpieczyć.
No i cóż pozostało pokazać efekt końcowy. Komentujcie i plusujcie jeśli ktokolwiek tu się zabłąka. :)





Pozdrawiam.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz