czwartek, 16 listopada 2017

Mój pierwszy robot gąsienicowy. Początek i uruchomienie!!!

Cytując pana Dr Piotra Mareckiego  - "Technologia jest wszędzie, zmienia świat, a przez to i nasz sposób ekspresji. Badać to będzie innowacyjne laboratorium na Uniwersytecie Jagiellońskim, pełne artystów i starego sprzętu komputerowego." Rozmowa z dr. Piotrem Mareckim, wykładowcą UJ, redaktorem naczelnym Ha!artu i twórcą pewnego ciekawego laboratorium opisywana była szeroko w poniższym artykule:


Pal licho, że napisała to akurat gazeta michnika (specjalnie przez małe "em") :-> ale ja nie o tym. Fakt faktem. Ostatnie 15 - 20 lat zmieniło otaczający nas świat dosłownie nie do poznania.
Pomijam fakt, że kiedy wracam do mojego rodzinnego Krakowa, odwiedzam Zakopane, czy inne znane mi sprzed zgoła 20 lat miejsca to dosłownie nie mogę, nie potrafię ich rozpoznać.
Zmiana wydarzyła się nie tylko w otoczeniu ale i w umysłach. Bez jaj, gdybym jeszcze na początku moich studiów powiedział wykładowcy na zajęciach, że polimery i Lit mogą magazynować energię (popularne dziś akumulatory LiPo), to zostałbym z warunkiem na następny semestr i dwóją w indeksie... a dzisiaj, dzisiaj LiPo to standard.
Ale nie będzie to wpis o retro, chociaż mój dobry znajomy zakupił i skalibrował Decka SONY z lat '90 (no wiecie, prądy podkładu, prądy wnikania) i kupuje do niego kasety w folijkach, wszystkie te "metale" i "chromy", które dobrze wykonane miały jakość płyty CD a może i lepszą. Robi to jak twierdzi dla zabawy... a może się już wypalił... a może dzisiejsza technologia, która zmieniła nasze postrzeganie i kreację jest... po prostu pozbawiona pierwiastka humanistycznego, uczuć... nie powoduje możliwości dotknięcia namacalnego kontaktu z techniką, technologią (no bo jak do cholery dotknąć algorytm - silnik wyregulujesz rower naprawisz - a tu czysta abstrakcja) albo cholera wie jeszcze czego brakuje.
Być może to dlatego ludzie zaczęli to badać... tak pierwiastek humanistyczny w bezdusznym świecie algorytmiki, automatyki i wszechwładnej sieci, gdzie zamiast iść do pani w banku po wypłatę wchodzisz na stronę banku i tam to, wysłany do Twojej przeglądarki skrypt PHP lub inny decyduje co Widzisz i co masz Zrobić.
Zamiast spotkać się z dziewczyną wchodzisz na kolejną stronę płacisz i masz na wyciągnięcie ręki aktoreczki porno, ładne zgrabne bez wad, trądzika i pryszczy.
Jak śpiewał ongiś wokalista bodaj OMD w utworze Karla Bartosa z 1991, z albumu Esperanto: "Every day, every time, politics, sex and crime, I press the key and wath TV..." - mowa była tu oczywista o telewizji, z tym, że dziś skutecznie zastępuje ją You Tube, Vimeo i inne serwisy video stream, dlaczego? Dlatego, że w Internecie to Ty jesteś kreatorem i twórcą a nie jakieś tam "resortowe" dziecko. To Ty mówisz co myślisz i masz do wyartykułowania, a nie gęba polityka w telewizji. Tradycyjna tv przechodzi do lamusa a polem kreacji ludzkiej staje się Internet i inne zainteresowania, niż miała powiedzmy młodzież jeszcze 15 lat temu.
Kreatywność to również prezentacja w Internecie tego co dzięki Internetowi i postępowi mamy.
W głębokich latach '80 w programie SONDA z wypiekami na twarzy i podnieceniem jak przy dobrym p....... :->, śledziło się opowieści o tym, że w Japonii dzieci w szkołach budują roboty i anteny satelitarne dosłownie w piaskownicy, no cóż w tamtych czasach w Polsce dominowała jeszcze technika tranzystorowa i lampowa np. w telewizorach, a części elektroniczne to był rarytas z giełdy elektronicznej pod Elbudem lub z warszawskiego Wolumenu.
Dziś mamy to wszystko na wyciągnięcie ręki ot tak po prostu. Wchodzę na stronę w Anglii czy w USA, czy na chiński Aliexpress i kupuję takiego Beaglebone Black za paręnaście dolców.
I jest to komputer wielkości karty kredytowej, który jeszcze 20 lat tamu w konfiguracji PC zajmował biurko i kosztował niemałe pieniądze.:)
Jeszcze kiedy zdawałem maturę takie załatwienie czegoś takiego z zagranicy nawet gdyby istniało, było dla mnie i wielu moich rówieśników nierealne a przynajmniej stosunkowo bardzo skomplikowane.
No dobrze dość tej filozofii, jak już człowiek coś nabędzie to najzwyczajniej w świecie po to, żeby coś z tego uczynić. Ponieważ ja wzorem Japońskich dzieci z lat '80 też chciałem zostać budowniczym robotów, maszyn cyfrowych - całego tego jestestwa, którym karmiła nas ówcześnie literatura SF rodem z ZSRR i nikłe przecieki z zachodu (embargo, które prezydent R. Reagan nałożył na nasz blok wschodni, na tzw. "wysokie technologie"), w każdym razie, dopiero dzisiaj stało się w naszym biednym kraju realne. 
Pewnego pięknego weekendu z powodzeniem podłączyłem  mój komputer Beaglebone Black do podwozia gąsienicowego DAGU Rover 5 Tracked Chassis. Podłączenie wykonałem za pomocą dedykowanego sterownika silników Rover 5 motor driver board.
No i cóż dla współczesnych jestem programistycznym zerem a dziś jak wiadomo bez tego ani rusz trzeba było przystąpić do jakiejkolwiek działalności, która chociażby powierzchownie będzie przypominała programowanie i spowoduje, że mój robocik będzie "żył" - "of corz" - po połączeniu akumulatora LiPo'la :-)
A dlaczego nie umiem programować? Bo uczelnie w tamtym czasie, zamiast wzorem amerykańskich uczyć tego co będzie i przeznaczać na to gro godzin i kadry, uczyły tego, czego uczyły naszych ojców a nie rzadko dziadków. Szkoła średnia i maszyny, obrabiarki z lat '60 ubiegłego wieku, a studia: nieśmiertelny Pascal, Basic, do tego przedmioty "michałki" typu techniki poznawania splotów tkackich i "makramy", za to elektroniki bodaj tylko dwa semestry i do usrania matematyki, żeby jeszcze ta majca miała jakieś odzwierciedlenie w praktyce ale gdzie tam - no i efekt był taki, że większość z tego dziś jest potrzebna, jak zającowi przysłowiowy dzwonek na polowaniu.
No i tyle, trzeba siadać po latach i coś poduczyć się samemu od nowa, żeby chociaż mój kolega programista (zarabiający o niebo więcej ode mnie - robaka) nie patrzył na mnie z wyższością i politowaniem, jak na jakiegoś retarda, upośledzonego umysłowo.
Napisałem więc prosty programik w Pythonie używając jedynie konsoli Debiana i edytora nano "wszytych" w BBB, który pozwolił mi na sprawdzenie kontrolera robota a w późniejszym czasie napisania i nauczenia się software i jako tako programowania tak, żeby coś pokombinować na zasadzie klient/serwer i sterować nim zdalnie czy to przez Bluetooth, czy też WiFi.
Oczywiście wiedzy tej nie przekazano mi podczas studiów na uczelni i wcześniej, za to był układ żelazo węgiel, austenit, martenzyt, komu, po co? W kraju z upadłym przemysłem ciężkim, hutniczym? No nic...
Poniżej zamieszczam pierwsze video z próby dokonanej jeszcze na pudełku, bo całość z kablami nie jest przecież jeszcze samodzielna. Poza tym jak widzita koła kręcą się ku sobie bo w tamtym czasie jeszcze nie miałem pojęcia jak sterować pinaoutami odpowiedzialnymi za kierunek obrotu.
No i co w kilku kolejnych postach spróbuję opisać moją przygodę z platformą Beaglebone Black i początkami programowania w Pythonie.
P. S. nie jest to żaden plagiat cudzej pracy. Co prawda są podobne opracowania robotów na sieci ale ten pomysł w całości wykluł mi się w głowie już dawno gdzieś koło roku 2012, kiedy na rynek trafiła pierwsza platforma Beagleboard :) Jednak, jako, że jestem nędzarzem dopiero teraz pojawiła się możliwość wykreowania marzenia w rzeczywistości.


No i cóż video pierwszego testu zaliczonego jakim takim powodzeniem. Zaznaczam, ze na poniższym filmie "to żyje" ale jak widać nie jeździ i na razie daleko temu do pełnej funkcjonalności mobilnego autonomicznego urządzenia.
No cóż taka to siedząca rozrywka i kreatywność człowieka XXI wieku :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz